poniedziałek, 7 września 2015

Carte blanche, czyli recenzja po omacku

To zaczynamy!

   Na pierwszy ogień idzie film w reżyserii Jacka Lusińskiego Carte Blanche, który został wpuszczony do kin początkiem 2015 roku. Jest to polska produkcja.


   Jako, że w dwójkę prowadzimy bloga, notki zazwyczaj będą się składać z dwóch osobnych recenzji i ocen, dzięki czemu za jednym zamachem będziecie mogli poznać dwie, być może skrajne opinie.

!UWAGA! Wpis może zawierać spoilery.

   Carte Blanche to film inspirowany prawdziwą historią Macieja Białka, nauczyciela historii w jednym z lublińskich liceów. Główną rolę odegrał Andrzej Chyra (który mi do złudzenia przypominał Janusza Tracza z Plebanii), ale co ciekawe w filmie pojawił się również Maciej Białek w epizodycznej roli sąsiada. 
   Sama fabuła jest dość niezwykła, traktuje o mężczyźnie w średnim wieku, który mieszka ze swoją matką i jego życie kręci się głównie wokół pracy i domu. Po czasie okazuje się, że Kacper, bo tak ma na imię główny bohater, cierpi na genetyczną wadę, przez którą stopniowo zaczyna tracić wzrok. Na początku jest to lekkie zamazanie i mała plamka, a na końcu prawie całkowita ślepota. Kacper postanawia ukryć swoją chorobę w pracy, bo to praktycznie jego jedyna ostoja, doprowadzenie swojej klasy do matury nadaje jego życiu sens. Świetnie przedstawiony został sam proces utraty wzroku, dzięki umiejętnemu operowaniu kamerą odbiorca sam mógł się przekonać w jakim tempie i stopniu wada u bohatera postępowała.
   Jeśli chodzi o wątki, to była ich mała ilość i były dość słabo rozbudowane. Osią konstrukcyjną filmu były przede wszystkim osobiste rozterki i problemy Kacpra, choć na początku mogłoby się wydawać, że wyraźniej pociągnięty zostanie wątek klasy, przygotowań do matury oraz sposobu prowadzenia lekcji przez nauczyciela historii. Jak w dużej większości produkcji, tak i tu nie zabrakło wątku miłosnego, który jednak moim zdaniem był rozczarowujący i niewiele wnoszący. Podobnie zresztą przyjaźń głównego bohatera i jego najlepszego przyjaciela Wiktora została potraktowana po macoszemu.
   W Carte Blanche nie było też uwydatnionych emocji, czego mi brakowało i przyznam, że wywołało to moje rozczarowanie. Wzruszam się na wszystkim, nawet na W11, a tutaj praktycznie nie było sceny, która by mnie szczególnie poruszyła. A spodziewałam się wzruszeń i emocji po obejrzeniu zwiastuna.
   Wiem, że jest książka o tym samym tytule napisana również przez Jacka Lusińskiego i przed pooglądaniem filmu zastanawiałam się czy się na nią skuszę. Teraz stwierdzam, że owszem, mogłabym ją przeczytać, ponieważ pomysł i fabuła są niezwykle ciekawe i wciągające, uważam jedynie, że realizacja filmu mogłaby być lepsza, a scenariusz odrobinę bardziej przemyślany.
   Co jest jeszcze dla mnie niezwykle ważne, to długość filmu, która była dla mnie idealna. Nie trawię filmów trwających ponad dwie godziny, zawsze nadchodzi moment, w którym zaczynają mnie nudzić, natomiast tutaj takiego momentu nie było (ok. 1 godz. 40 min.).
Moja ocena: 7/10

Kinga



   Carte Blanche - film wzorowany na prawdziwej historii nauczyciela z Lublina - Macieja Białka, który ukrywa swoją postępującą chorobę genetyczną prowadzącą do ślepoty. Kacper (tak nazywa się główny bohater w filmie) prowadzi zwyczajne, spokojne życie do momentu wypadku samochodowego, po którym zaczynają się jego problemy ze wzrokiem i dowiaduje się o swojej nieuleczalnej chorobie, i o tym co go czeka. Postanawia ukryć ten fakt przed innymi nauczycielami i samą dyrektorką szkoły. Tego samego dnia zostaje mu przydzielone wychowawstwo nad klasą maturalną. Od tej pory mężczyzna postanawia walczyć z chorobą a za najważniejszy cel stawia sobie dobre przygotowanie uczniów do egzaminu. Gdy z jego wzrokiem jest coraz gorzej zaczyna uczyć się na pamięć kroków do poszczególnych klas, wyznacza uczniów do sprawdzania obecności na lekcji i zajmowania się dziennikiem, a jego wtajemniczony przyjaciel pomaga mu w sprawdzaniu kartkówek. 
   Historia taka jak ta sama z siebie jest już interesująca i całkiem dobrze przełożona na ekran. Co szczególnie podobało mi się w filmie, to ujęcia z perspektywy nauczyciela, dzięki którym widz mógł zobaczyć (albo i na odwrót) świat oczami stopniowo tracącego wzrok człowieka.
   Jeśli chodzi o to, co mi się nie podobało, to trochę naciągany wątek miłosny. Samotny nauczyciel raz na jakiś czas odezwie się do koleżanki z pracy, aż nagle pewnego dnia na wycieczce szkolnej dotyka jej ręki w ciemności, a ona odbiera to jako wielki znak i od tej pory łączy ich wielka miłość.    Oczywiście jak to w filmach o nauczycielach przystało nie mogło też zabraknąć zbuntowanej uczennicy z problemami rodzinnymi, która nawiązuje dobry kontakt jedynie ze swoim nauczycielem i (oczywiście) się w nim zakochuje. Poza tym, uważam, że film był całkiem nieźle zrobiony i mimo poważnego tematu miał pozytywny wydźwięk, czego wydaje mi się brakuje w polskich produkcjach. Momentami mógł wzruszać lub bawić, ale nie zasmucał. Polecam wszystkim, którzy mają ochotę na spokojny film i chwilę refleksji. 
Moja ocena: 7/10

Monika

   Mamy nadzieję, że choć trochę Wam się podobało. Koniecznie dajcie znać czy oglądaliście już ten film, a jeśli nie, to czy naszymi recenzjami zachęciłyśmy lub zniechęciłyśmy Was do pooglądania go. Jeśli macie ochotę, to możecie też podać nam propozycje rzeczy do zrecenzowania.

Tyle na dziś, do napisania! :)

Kinga & Monika

10 komentarzy:

  1. hmhmhmmmm
    muszę przyznać, że wasz styl pisania bardzo się poprawił. jest więcej konkretów, nie lejecie wody, całkiem fajnie mi się wasze teksty czytało, więc daje okejkę. jedyne zastrzeżenie jakie mam to to, że obie we wstępie streściłyście film, czyli napisałyście praktycznie to samo. może lepiej by było zamieścić jeden opis filmu i bardziej skupić się na własnych opiniach? taka sugestia hehe.
    ogólnie spoko, czekam na więcej recenzji!! na razie nie wiem co bym mogła wam zaproponować (MOZE JEDNK FRINGE??), ale pomyślę i dam wam znać:))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsza pozytywna opinia, jest sukces! Też myślałam o tym streszczaniu filmów, pomyślimy co z tym zrobić :)

      Usuń
  2. Dziękuje za odwiedziny. ;)
    Jeżeli chodzi o film, to nienawidzę wątków miłosnych ( tym bardziej naciąganych ) w filmach, gdzie istotą sprawy powinien być dramat człowieka, którego dopada nieuleczalna choroba. Nie jestem osobą, która lubi oglądać w filmach wewnętrzne rozterki, użalanie sie i przeżywanie czegoś, czego nie jest sie w stanie zmienić. Wasza recenzja subiektywna i mam nadzieję, że zupełnie szczera, nie mająca na celu namówienia czytelnika waszego bloga do oglądania filmu i to moim zdaniem jest bardzo pozytywne. Ja zupełnie nie czuje ochoty oglądania go, ale wasza recenzja mnie zadowoliła. :) Życzę powodzenia w dalszym pisaniu. Jeszcze nie wiem jak was dodać do obserwowanych bo na razie takiej opcji nie widzę, że będę chciała tu częściej zaglądać. ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. mamamam propozycje!! film "the normal heart". produkcja telewizyjna, ale dobra obsada, dużo nagród i ogólnie świetnie zrobiony!! matt bomer zagrał ekstra. serio polecam film bo warto pooglądać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro Matt Bomer tam grał, to chyba nie możemy odmówić... (tu tu ru ru tu ru ru)

      Usuń
  4. Wasza recenzja dała przejrzysty obraz tego filmu, bez pooglądania zwiastuna mogę sobie wyobrazić jego klimat. Długość recenzji idealna, nie ma żadnego przynudzania, jednak zgadzam się z tym, że wystarczyłby jeden opis. Póki co nie ciągnie mnie do pooglądania filmu, ale to jak zwykle kwestia nastroju :).
    Fajnie, że powróciłyście! xxxx

    OdpowiedzUsuń
  5. Filmu nie oglądałam, ale niedługo urządzam sobie maraton i z chęcią go dodam.

    Co do propozycji to mogłabym podrzucić "3096 dni". Mega film oparty na faktach.

    OdpowiedzUsuń
  6. 59 year old VP Accounting Kalle Borghese, hailing from Fort Erie enjoys watching movies like I Am Love (Io sono l'amore) and Photography. Took a trip to Laurisilva of Madeira and drives a Ferrari 250 GTO. odwiedzic ich strone internetowa

    OdpowiedzUsuń